Opowieść Janka

Cześć mam na imię Janek . Mieszkam w małej wiosce w środku Polski.

Z naszą nauczycielką, panią Kasią, zaczęliśmy opowieść o wodorze od bliższego poznania „baterii”. Pani Kasia powiedziała, że powinniśmy to nazwać „baterią Volty”. Wiedzieliśmy, że baterie są używane wszędzie, ale nigdy nie zastanawialiśmy się, jak one działają.

Na lekcji przyrody mogliśmy wykorzystać baterie „w praktyce”. Okazało się, że zastosowanie „woltomierza” nie jest takie trudne. Na urządzeniu jest napisane „V”, a Pani Kasia pomogła nam go włączyć i włożyć kable. Resztę zrobiliśmy sami.

  1. Sebastian wkręcił małą żarówkę i podłączył przewody. Kiedy podłączyłem przewody do baterii, lampka się zaświeciła. Przysięgam!
  2. W międzyczasie dziewczęta próbowały zmierzyć napięcie. Pomogłem im trzymając woltomierz. Te dziewczyny! Zawsze trzeba im pomóc!
  3. Dziewczyny również postanowiły włączyć lampkę, ale użyły niewłaściwej baterii!

Nie wszystkie baterie mogą spowodować, że lampka się zaświeci. Wzięły dużą baterię, ale i to nie wystarczyło.

Pani Kasia powiedziała nam, że mała, płaska bateria, której użyłem, jest potrójną baterią – trzy mniejsze razem ułożone, jak w stos!

  1. Sebastian bawił się małą turbiną, którą pani Kasia nazywała „dynamo”. Przekręcił korbkę i lampka się zaświeciła. Kiedy przestał kręcić, lampka zgasła.

Pani Kasia powiedziała: „Sebastian wykorzystał swoją energię do wytworzenia elektryczności, a elektryczność jest również energią, więc lampka świeci, ponieważ dostarczono jej energii”.

Pani Kasia powiedziała, że ​​słowo „energia” jest bardzo ważne.

  1. Powiedziała również, że wkrótce nie będziemy używać samochodów, które wytwarzają smog, ale samochody z akumulatorami, podobnymi do tych, które były na lekcji tylko, że większe.

Powiedziała, że ​​baterie te nie będą zawierać ciężkiego (i trującego, jak nam powiedziała) metalu zwanego ołowiem, ale bardzo lekki (i niewidzialny) gaz zwany wodorem. Lubimy wodór.

Ufamy jej. Przecież to nasza Pani!